Duże podmioty już w 2025 roku będą musiały opublikować swoje raporty zrównoważonego rozwoju w zgodzie z wymogami unijnej dyrektywy CSDR. To pociągnie za sobą zmiany w całym łańcuchu wartości i wpłynie również na MŚP. Ich więksi partnerzy biznesowi zaczną bowiem wymagać od nich dostarczania określonych danych – dotyczących m.in. ich emisji gazów cieplarnianych i wpływu na środowisko – aby móc je uwzględnić w swoich sprawozdaniach. – Mniejsze firmy, które są partnerami czy podwykonawcami dużych koncernów, będą musiały ten wymóg spełnić – podkreśla Dariusz Brzeziński z Meritoros. Jego zdaniem w praktyce mogą jednak mieć z tym duży problem.
– Duże firmy już dostrzegają to, jak ważną kwestią jest raportowanie ESG, ponieważ od 2025 roku będą mieć taki obowiązek. Średnie firmy też już o tym myślą. Natomiast jest także duży odsetek firm mniejszych, które nie zdają sobie sprawy, że ESG ich również dotyczy i muszą już w tej chwili zacząć gromadzić dane, żeby to raportowanie było dobrze przygotowane – mówi agencji Newseria Biznes Dariusz Brzeziński, dyrektor zarządzający obszaru BPO w Meritoros.
Nowe, rozszerzone obowiązki w zakresie raportowania ESG (environment, social and governance – środowisko, społeczeństwo i ład korporacyjny) wprowadza unijna dyrektywa CSRD – Corporate Sustainability Reporting Directive, która jest ważną częścią Europejskiego Zielonego Ładu. Pierwsze podmioty, na początek te największe – zatrudniające co najmniej 500 osób i spełniające jedno z dwóch kryteriów finansowych: obrót na poziomie 40 mln euro zł lub aktywa na poziomie 20 mln euro – będą zobowiązane do publikacji takich raportów już w 2025 roku (uwzględniających dane za rok obrotowy 2024). Następnie ten obowiązek będzie stopniowo rozszerzany na kolejne grupy przedsiębiorstw – małe i średnie spółki złożą pierwsze raporty w 2027 roku (uwzględniające dane za rok 2026).
Firma doradcza PwC szacuje, że nowe wymogi sprawozdawczości w zakresie zrównoważonego rozwoju, które wynikają z dyrektywy CSRD, już na początku obejmą w Polsce grupę ok. 3,5 tys. podmiotów. Wśród głównych elementów, jakie będą musiały uwzględnić w swoich raportach, są m.in. wyliczenia śladu węglowego, który generuje przedsiębiorstwo, oraz działania, jakie podejmuje w zakresie redukowania swojego negatywnego wpływu na środowisko i dążenia do neutralności klimatycznej.
Co istotne, te nowe obowiązki pociągną za sobą zmiany w całym łańcuchu wartości i będą mieć wpływ na praktycznie wszystkie firmy, niezależnie od ich wielkości. Duże podmioty, objęte wymogami dyrektywy CSRD, zaczną bowiem wymagać od swoich dostawców i kontrahentów dostarczania im określonych danych – dotyczących m.in. ich emisji gazów cieplarnianych i wpływu na środowisko – aby móc je uwzględnić w swoich raportach. Będą też szukać takich kontrahentów, dostawców i podwykonawców, którzy działają zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju i umieją je zaraportować. Polskie firmy będą więc musiały te wymogi spełnić, żeby zachować konkurencyjność na unijnym rynku.
– W krajach europejskich, na przykład w Niemczech, to już funkcjonuje. Mniejsze firmy z Polski, które są partnerami czy podwykonawcami dużych koncernów, już w tej chwili mogą być przez nie proszone o to, żeby przedstawiły, jak zarządzają u siebie kwestią zrównoważonego rozwoju. Jeśli chcą nadal współpracować przykładowo z koncernami z sektora automotive czy branży przemysłowej z Niemiec, to będą musiały ten wymóg spełnić – mówi Dariusz Brzeziński.
Jak na razie wśród mniejszych firm świadomość dotycząca zrównoważonego rozwoju i konieczności raportowania ESG wciąż nie jest zbyt powszechna. Część podmiotów uważa, że – skoro ich skala działalności jest za mała i dyrektywa CSDR nie dotyczy ich bezpośrednio – to nie muszą nic w tym kierunku robić. Tymczasem bez przyłożenia wagi do tego zagadnienia nawet te mniejsze firmy będą się musiały liczyć z problemami, chociażby startując w przetargach i ubiegając się o kontrakty.
– ESG już jest kluczowe przy przetargach i będzie coraz ważniejszym zagadnieniem dla tych, którzy chcą w tych przetargach startować – zaznacza ekspert Meritoros. – Dobrym przykładem jest tu branża transportowa. Transport – przez to, że działa poprzez wielu pośredników – jest branżą bardzo przekrojową i mniejsze firmy podwykonawcze dla dużych przedsiębiorstw, startując w przetargu czy generalnie chcąc oferować swoje usługi, już w tej chwili mogą być proszone o wykazanie się informacjami dotyczącymi zrównoważonego rozwoju. Kluczowe znaczenie ma czas, jaki pozostał na to, żeby te kwestie uregulować, żeby się do tego przygotować, żeby rzeczywiście mieć tutaj dobrą historię. Niestety widzimy, że niewiele mniejszych i średnich firm wciąż zdaje sobie z tego sprawę.
Ekspert podkreśla, że mniejsze podmioty powinny już teraz zacząć gromadzić dane do raportów ESG, mimo że nie podlegają bezpośrednio pod unijne wymogi. Jeśli są uczestnikiem łańcucha dostaw dużego podmiotu, takie informacje już za chwilę będą niezbędne.
Taka sprawozdawczość w praktyce może się jednak okazać problemem dla mniejszych firm. W ich przypadku wdrożenie odpowiednich procedur może zająć sporo czasu, co w efekcie może się skończyć działaniami „na ostatnią chwilę”, pod presją czasu i z ryzykiem popełnienia błędów. Małe podmioty często nie są też w stanie zatrudnić odpowiednich specjalistów, którzy pomogliby im nadążyć z realizacją wymagań Zielonego Ładu i raportowania ESG.
– Wydaje się, że małych firm nie stać na bardzo zaawansowane raportowanie ESG, że to jest sfera wielkich podmiotów. Jednak z drugiej strony, jeśli mała firma będzie tak myślała, to zderzenie z rzeczywistością będzie ryzykowne, jeśli np. kontrahent zapyta, jaki stosuje system, a odpowiedź będzie enigmatyczna – mówi Dariusz Brzeziński.
Jak wskazuje, żeby nadążyć za wymogami dotyczącymi ESG i zrównoważonego rozwoju, najwięksi gracze decydują się na outsourcing procesów biznesowych. Taka strategia może się również sprawdzić w przypadku średnich i mniejszych podmiotów.
– Cała trudność tego raportowania jest taka, że wszystkie te dyrektywy i regulacje nie zostały jeszcze w wystarczającym stopniu przekute na praktykę, więc tutaj trzeba gromadzić informacje i testować różne systemy, ale też mieć dobrze opisaną swoją organizację od wewnątrz. Firmy, które nie mają tych informacji, będą miały bardzo duże problemy. Korzystając z outsourcingu, duże podmioty mogą sobie to ułatwić. I już to robią, outsourcing pomaga firmom średnim i dużym. Natomiast mniejsze firmy też powinny spróbować skorzystać z pomocy fachowców, specjalistów. Na rynku są firmy oferujące tego rodzaju pomoc. W przeciwnym razie będą miały pod prąd i może się okazać, że jest już po prostu za późno, żeby zareagować, przez co biznes może mocno ucierpieć – mówi ekspert Meritoros.